
Turkusowy. Kolor tej jesieni. Jesieni na początek.
Czytaj dalej Ten kolorW oczekiwaniu na siostrzeńców. Jeden z kilku ślimaków na murku mojej podstawówki.
Czytaj dalej CzekającWczoraj wieczorem usłyszałam, żeby zrobić coś przyjemnego: lody, spacer albo coś innego. A że lodów to jeszcze długo nie, to poszłam na spacer po XIX-wiecznej części mojego Gdańska Wrzeszcza – perełce urbanistyczno-architektonicznej.
Czytaj dalej Coś przyjemnegoPo wielu rozlanych kawach na kanapie i łóżku kupiłam tacę. Wysoką. Prawie na wysokość kubka.
After spilling a lot of coffees on the couch and bed, I bought a tray. Tall. Almost as high as a cup.
Czytaj dalej NiedzielaCzym jest slow life? Zapewne każdy, kto żyje albo chciałby żyć w rytmie slow ma swoją odpowiedź. Mają ją także Ci, którzy nie żyją w rytmie slow a brzmi ona najczęściej: nicnierobienie – eufemistycznie rzecz ujmując bez używania słowa powszechnie uznanego za niecenzuralne.
Moja na dziś jest taka: slow life to styl życia w (po)wolności, miłości i prawdzie.
To nie jest tak, że oni umarli a my żyjemy.
To oni żyją a my umieramy.
ks. Piotr Pawlukiewicz (1960-2020)
Od Hosanna! przez Ukrzyżuj Go! do Alleluja!
Wielki Tydzień, mały reportażyk, mnóstwo nadziei.
Dziś uroczystość św. Józefa.
Św. Józef milczący, bo w Piśmie Świętym nie ma jego słów. Jest Słowo, którego jest opiekunem.
Piję kranowiankę, nie kupuję butelkowanej.
Piję wrzątek.
Odkryłam, że umiem w drożdżowe!
Chadzam spać przed północą.
Nie maluję paznokci u rąk i bardzo mi z tym dobrze.
Kupuję ebooki, papierowe tylko gdy ebooka nie ma.
Nie kupuję ciuchów.
Dużo fotografuję – komórką.
Czasem kaligrafuję – stalówką (1,5mm i 2,4 mm), granatowym atramentem.
Codziennie piszę.
Codziennie czytam.
I mimo, że codziennie tęsknię przeogromnie za najbliższymi i bliskimi – jestem wdzięczna, że mam za kim tęsknić.
I tak generalnie jestem wdzięczna.
Bo jestem. I Ty jesteś.
I Ty, właśnie Ty!
Tydzień temu, na posadzce kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego i…
Na skrzyżowaniu.
Niemalże vis-a-vis wyjścia z domu.
Nie wiem od kiedy na szpetnym graffiti pojawiło się to subtelne wyznanie, ale od dziś spojrzę na nie ilekroć będę wychodziła z domu. Tak myślę. Tak czuję.
Wczoraj kolekcja serduszek powiększyła się o siedem kolejnych. Sześć czerwonych i jedno białe.
A wczoraj wieczorem ledwo dostrzegłam w moim ogródku pączek piwonii wielkości orzecha włoskiego.
Jutro… jak znalazł.
II Niedziela Wielkanocna.
Ongiś zwana Białą Niedzielą.
Od 20 lat Niedzielą Miłosierdzia Bożego.
Niebieska niedziela 3.0. W odróżnieniu od tych z 2018 i 2019 – wypadła w lutym. I jest bardziej kolorowa: turkusowa, morska, miejscami nawet zielona… w kolorze Cittaslow i kolorze serca.
2018 – Niebieska niedziela
2019 – Niebieska niedziela 2.0
Przeziębienie odpuściło, pojechałam więc do Gdyni do kina. W kasie okazało się, że nie ma już biletów. Nic to, na szczęście sporo jest takich miejsc w Trójmieście, w których Boże Ciało jest za darmo i bez biletów. A film obejrzę w poniedziałek, mam nadzieję.
Gdy tydzień temu w pierwszy piątek lutego o świcie znalazłam Serce… starte, myślałam, że już więcej serduszek nie będzie. Źle myślałam. Dziś, kwadrans po siódmej, znalazłam kolejne trzy.
8 lutego 2020
Sobotnio-wieczorne?
Sobotnio wieczorne?
Sobotniowieczorne?
Nie ważne.
Ważne, że i z Nią.
Wreszcie!
Taka sobota. Pierwsza.
Wczoraj w kwiaciarni:
– A do tej eustomy będzie pasowało to przybranie?
– Tak (tu pada nazwa rośliny) doda wolności – odpowiada kwiaciarka.
A ja dodałam jeszcze gałązki mięty cytrynowej. Takie trio.
27 grudnia 2019 zaniosłam do oprawy. Pierwsza ramka była … zdecydowanie do wymiany! I właśnie wczoraj odebrałam poprawioną.
Hosanna!