Dokładnie trzy lata temu, 27 września, odebrałam z Wydawnictwa UG w Sopocie moją książkę. Mam nadzieję, że pierwszą. Chciałabym aby były kolejne, mimo że pracy przy tej był ogrom. Nie tylko mojej pracy, o czym piszę i dziękuję na samym początku książki.
Trzy lata minęły jak trzy dni, a to o czym w niej napisałam nadal jest aktualne.
Książka jest w bibliotekach wyższych uczelni i w Bibliotece UG – również na jej pięknych schodach :)
Tag: ład
BUG
Porządeczki
Matryca cd.
Matryca
Tak wygląda fragment matrycy laptopa w przededniu długiego weekendu, w którym miałam nadrabiać zaległości naukowe.
A tak cała:
Przyjdź
Pomiędzy
Co zostało
Układamy
Nasze plany i nadzieje
Nie bój się
Znaki na trawie
Przedwczoraj znaki na niebie, wczoraj znaki na trawie, zostawione przez moich studentów po spacerze po kampusie UG. A dziś piszę z… łazienki, siedząc na klapie z laptopem na kolanach, smartfonem na kontenerku, filiżanką kawy na pralce i małą czarną mięciutką puchatą kuleczką wtuloną w bose stopy. Dziękuję Jarku.
Klucz
(nie)ład (w) miasteczka(ch)
Dziś znalazłam w necie informację, że biało-żółte kwiatki z 26 maja 2016 ujrzą światło dzienne za tydzień. Muszę poczekać na papierowe wydanie książki.
Małe miasta siedzą we mnie od 10 lat od jesieni 2007 roku, może dlatego, że sama pochodzę z małego miasteczka na Podlasiu, miasta królewskiego* – obecnie niewiele ponad dziesięciotysięcznego, położonego nad rzeką Supraśl, założonego na uroczysku**.
Reszta dzisiejszego wpisu… potem. Bo teraz, chociaż ciemno i wieje wiatr, wychodzę na spacer, kupić coś do jedzenia i żółtą książkę. Zdążę spokojnie, bo dwie galerie położone tuż obok siebie są otwarte do 21.00.
Sopot
Z dzisiejszego pobytu w Sopocie przywiozłam do domu witaminę D, wiatr we włosach (jeszcze nim pachną), piasek między palcami stóp (był ciepły jak w lipcu), mosiężną klamkę do drzwi znalezioną na trawniku w drodze na plażę, trochę książek, kamień z pięknym wnętrzem i… życzenia wypisane na tekturce leżącej na środku chodnika w drodze powrotnej na parking.
Mój kot
Mój kot siedzi przede mną na biurku i przygląda się, jak pracuję. Nie interesuje go nic poza moją pisaniną dla Maria. Wpatruje się w papiery zimnym wzrokiem szpiega i ma taką minę, jakby czytał każde słowo.
[Łysiak W., 1983, Flet z mandragory, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków, s. 51]
Ład 2.0
Wczoraj otrzymałam drugą wersję monografii, po korektach. Dziś ją sczytuję… wśród zieleni.
Łap ład wśród zieleni
Drugi kwiat doniczkowy w moim domu, drugi w kolorze Cittaslow.
Tu bukiecik z poprzedniej edycji konkursu fotograficznego „Łap Ład”.
Ład uładzony
One. Przepyszne. Ich smak przywołał wspomnienia z dzieciństwa: wspólne zbieranie jabłek w najbliższym rodzinnym gronie, w listopadowe chłodne popołudnia… tuż przed zapadnięciem zmroku… tuż przed podlaską srogą zimą…
Wyzwanie
Takie koty
Książka wakacji 2016
Trudno mi będzie zasnąć. Poćwiczę pisanie bezwzrokowe. Potrzebna jest ściereczka do przykrycia dłoni nad klawiaturą i cierpliwość. Dużo cierpliwości. Bo zapewne, podczas przepisywania poniższego fragmentu, najczęściej będę używałam przycisku „backspace”. No nic, nauczę się.
Czysty dom
Stan mojego mieszkania wskazuje na to, że przez ostatnie dni/tygodnie nie marnowałam życia. A i Marusia ma kilku nowych, szarych kumpli.
Róża od D.
13 maja
Ład nieład
Róża od R.
czas pracy: osiem lat*
czas oczekiwania: osiem miesięcy**
koszt: osiemdziesiąt złotych***
satysfakcja: ogromna
In God we trust
Wymieniałam dziś pieniądze w kantorze walut. I wraz ze słowami „I jeszcze coś słodkiego od firmy” dostałam od przemiłej pani (do dziś myślałam, że w kantorach pracują tylko panowie) tabliczkę czekolady z nadrukiem studolarówki na opakowaniu. W samochodzie zastanawiałam się komu mogłabym podarować tę „stówkę”, bo przecież Miły Mój, tak jak ja, nie tknie czekolady, która ma w składzie głównie cukier oraz tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, serwatkę w proszku (z mleka), emulgatory: lecytynę (z soi), E476 i aromat. I gdy tak się zastanawiałam, przypomniało mi się, że przecież ja wczoraj wieczorem…