Niebieski płaszcz #2


Wczoraj przed g. 12.00 idę do Galerii Metropolia z zamiarem kupienia niebieskiego płaszcza: ciepłego, długiego za kolana i z kapturem. Zamarzyłam o takim płaszczu niecałą godzinę wcześniej.


Do Galerii Metropolia wchodzę od strony fontanny. Idę alejką, mijam kilka butików po prawej. O! do tego zajrzę – myślę i nie patrząc na logo sklepu – wchodzę. Idę pod witrynę. Jest. W kolorze moich paznokci less is norse, z kapturem. Ale nie jest ciepły i jest za krótki. Obok na wieszaku wisi kilka innych w turkusowym kolorze. Jeden leży na ziemi. Ten podnoszę. Rozmiar w liczbie mojego wieku, czyli nie pasuje. Rozmiar, nie wiek. Sprawdzam inne. Jest mniejszy, ale dopiero w rozmiarze 36. Za mały. Jeszcze. Przymierzam więc ten, który podniosłam. Jest idealny, luźny, wygodny, ciepły i miękki. I przeceniony z 350 do 200 złotych, bez jednego gorsza.
Do tego dobieram sweter i czapkę. Wszystkie trzy ciuchy w kolorze DARK TURQUOISE. W kolorze noworocznej kuleczki.
Przy kasie okazuje się, że na wszystko jest jeszcze 15% walentynkowy rabat i to od cen w kolorze Cittaslow. Więc za niebieski płaszcz płacę 170 złotych. Bez jednego gorsza, oczywiście.
Płaszcz jest tak duży, że nie mieści się w największej reklamówce. Mówię więc, że go założę, a do reklamówki schowam czarny. Tak też robię. Wracam do domu otulona ciepłym, miękkim niebieskim płaszczem z kapturem.
Moje postanowienie podjęte 11 lutego: nie kupię ciuchów do końca 2020. Te które mam, wystarczą mi w zupełności.