12 maja 2015 poczułam, że chciałabym prowadzić bloga o powolnym życiu. I chciałabym, aby nazywał się slowness.pl. A że nie miałam, ani wykupionej domeny o takiej nazwie, ani pojęcia o tym, jak się takiego bloga zakłada i prowadzi, otworzyłam edytor tekstu, utworzyłam w nim nagłówek, który wyglądał jak nagłówek bloga i napisałam tak:
Życie jest teraz. W zapachu konwalii. W smaku białej herbaty. W fakturze 90-letniej drewnianej podłogi, którą mam pod bosymi stopami. W dźwięku klawiszy laptopa. I w tych wszystkich gładkościach, śliskościach, szorstkościach, chropowatościach okładek i kartek książek, które czytam przygotowując się do egzaminów.
A wyglądało to tak:
No to jak sobie wtedy, w maju, pomyślałam, że bym chciała – tak dziś mam. Prowadzę bloga. O mojej codzienności. O tym, co dla mnie ważne. O skupianiu uwagi na tym, co „tu i teraz”. O powolności. O wolności.