Ten wiatr,
tak silny, że gdy sypnął piaskiem w twarz to zabolało.
Wiatr zmian,
mimo wszystko,
że tym razem to już tak,
że to od dziś, nie od jutra,
ciągle z nadzieją,
tak świeżą jak zielony odcień wiosny.
Gdy robiłam to zdjęcie usłyszałam jej słowa do niej:
– Piękny, przepiękny, naprawdę przepiękny.
A w drodze do auta, gdy próbowałam bezskutecznie otulić się płaszczem wyrywanym przez wiatr, myślami nadal będąc na wrzosowiskach, usłyszałam jego słowa do niej:
– Myślę, że chciał pokazać, że światem nie rządzi chaos. Do końca. Do ostatniej sceny.