Serca mam dwa


2016-11-01-serca-mam-dwa

Lubię jesień. Lubię Jesień.


Nostalgia, tęsknota za tym, co było, chandra. Analogicznym naturalnym stanem jest tęsknota za tym, co jeszcze nie nastąpiło, za przyszłością, pełną nadziei i siły, nieskażoną poczuciem straty, w której wszystko jest jeszcze możliwe i w której wiele można zyskać. Być może nostalgia jest tak dojmująca dlatego, że w naszych czasach nie ma miejsca na utopię, przez co tęsknoty nie kierujemy już w przyszłość, ale jedynie w przeszłość, w której została zgromadzona cała jej siła.

***

Podstawowe, proste, fundamentalne czynności. Ich namacalność i wiek: ludzie robią to od tysięcy lat. Właściwie ta cała rzeczywistość jest mi obca, ale zawsze ją lubiłem, gdy miałem z nią kontakt. Uczucie przynależności do świata, bycia jego częścią. Dotykać czegoś świadomie, ze zrozumieniem. Nie tylko widzieć, nie tylko myśleć, lecz dotykać.

***

Usuwanie się z widoku, chowanie przed innymi ludźmi i zwierzętami jest głęboko zakorzenionym instynktem. Łóżko jest również miejscem, do którego się zwracamy, by zapewnić sobie spokój, ponieważ większość z nas potrzebuje wyciszenia i samotności, by móc zasnąć. Tym samym łóżko stanowi kryjówkę, ale że wszyscy je mają, kryjówka nie jest związana z tajemnicą, lecz pewnego rodzaju dyskrecją. Rzadko myślimy o tym, jak radykalnymi pojęciami w naszym życiu są łóżko, sypialnia i sen, ponieważ przesiąkły życiowym przyzwyczajeniem i właśnie dlatego łączą się z dyskrecją.

***

Nie wracam już myślami do czasów dzieciństwa. Nie wracam myślami do czasów studiów, gdy miałem dwadzieścia lat. Wszystko to jest daleko, daleko za mną. I potrafię sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało moje życie, kiedy to, co dzieje się ze mną teraz, przeminie, kiedy dzieci wyprowadzą się z domu – myśl, że właśnie wtedy działy się ważne rzeczy, że właśnie wtedy żyłem. Dlaczego nie doceniałem tego, gdy to miałem? Ponieważ wtedy, tak myślę, wcale tego nie miałem. Tylko to, co wycieka przez palce, tylko to, czego nie sposób wyrazić słowami, ubrać w myśli, tylko to w pełni istnieje. Taka jest cena bliskości: człowiek tego nie widzi. Nie wie, że to jest to. A gdy to się kończy, wtedy to dostrzega.

***

Co to za światło? Cóż, to światło płynące z wewnątrz, które świeci we wszystkich oczach, znanych i nieznanych. W nieznanych oczach, na przykład w zatłoczonym po brzegi autobusie w jesienne popołudnie, światło wysyłane przez oczy jest słabe, bardziej przypomina ledwie zauważalne migotanie na pochmurnych twarzach, które zdradza właściwie tylko to, że są żywe. Jednak w chwili gdy te małe latarki życia odwracają się w twoją stronę i zaglądasz w nie, widzisz właśnie tego człowieka. Bywa, że zatrzymujesz na nim wzrok nieco dłużej, bywa, że od razu odwracasz; w ciągu życia patrzymy w tysiące par oczu, z których większość przemyka niezauważona, aż tu nagle trafiasz na takie, w których jest coś, co ci się podoba, i dla których byłbyś gotów zrobić niemal wszystko, by przebywać w ich pobliżu. Co to takiego? W takiej chwili nie widzisz źrenic ani tęczówki, ani twardówki. Widzisz duszę, to jej archaiczne światło wypełnia oczy, i właśnie to, patrzenie w oczy osobie, którą kochasz, gdy miłość jest najsilniejsza, jest największym szczęściem.

[Knausgard K. O., 2016, Jesień, Wydawnictwo Literackie, Kraków, s. 45, 74, 112-113, 119, 229-230]