Trzecie pierwsze imię


– No co tam malutka?
– A nic, tak tu romantycznie się zrobiło, więc sobie leżę i marzę…
– O czym marzysz?
– O tym, że chciałabym się nazywać jak Marusia.
– Wiem, wiem, Ty wszystko chciałabyś „jak Marusia”. A nie podoba Ci się „Kundzia”?
– Podoba, ale „Marusia” ładniej.
– To wiesz co? Możemy dać Ci trzecie imię i to będzie twoje pierwsze, chcesz?
– To zależy jakie to będzie imię.
– A jakie byś chciała?
– Marusia.
– Nie możesz nazywać się „Marusia”.
– A dlaczego? Przecież jak wołasz Marusię to i tak ja do Ciebie przybiegam, a nie ona.
– …

Czytaj dalej Trzecie pierwsze imię

Jestem… wszędzie


– Na kanapie, na stołeczku, pod kocykiem, jestem wszędzie. I będę do Was mówiła na pomarańczowo, bo spacerując i hasając po moim nowym domu, zauważyłam, że moja Pańcia lubi ten kolor, zaraz po białym i szarym oczywiście. Nawet piłeczkę mi w tym kolorze podarowała. To przemiły gest, ale ja wolę zabawki Marusi. Wszystkie. Tym bardziej, że wydedukowałam, że ona jakoś się nimi nie bawiła ostatnio.

Czytaj dalej Jestem… wszędzie

Kunegunda vel Kudzielka


Krecik, okazał się być koteczką. Poznajcie Kudzielkę vel Kunegundę. Wyszła z krzaków na jezdnię – gdzieś na Żuławach – prawie pod koła, za swoim białym bratem Dyziem, pierwotnie Owieczką. Albo odwrotnie: Owieczka (równie piękny kociak, tylko… cały biały z różowym noskiem) za Krecikiem.
Od wczoraj w moim domu 750 gramów szczęścia więcej. Kudzielka spała sama w łazience, Marusia ze mną w sypialni… pod łóżkiem.
Polubicie się, prawda?

Czytaj dalej Kunegunda vel Kudzielka

Znaki na trawie


Przedwczoraj znaki na niebie, wczoraj znaki na trawie, zostawione przez moich studentów po spacerze po kampusie UG. A dziś piszę z… łazienki, siedząc na klapie z laptopem na kolanach, smartfonem na kontenerku, filiżanką kawy na pralce i małą czarną mięciutką puchatą kuleczką wtuloną w bose stopy. Dziękuję Jarku.

Czytaj dalej Znaki na trawie

(nie)ład (w) miasteczka(ch)


Dziś znalazłam w necie informację, że biało-żółte kwiatki z 26 maja 2016 ujrzą światło dzienne za tydzień. Muszę poczekać na papierowe wydanie książki.
Małe miasta siedzą we mnie od 10 lat od jesieni 2007 roku, może dlatego, że sama pochodzę z małego miasteczka na Podlasiu, miasta królewskiego* – obecnie niewiele ponad dziesięciotysięcznego, położonego nad rzeką Supraśl, założonego na uroczysku**.

Reszta dzisiejszego wpisu… potem. Bo teraz, chociaż ciemno i wieje wiatr, wychodzę na spacer, kupić coś do jedzenia i żółtą książkę. Zdążę spokojnie, bo dwie galerie położone tuż obok siebie są otwarte do 21.00.

Czytaj dalej (nie)ład (w) miasteczka(ch)

08* Wielki mały brat


olsztynek-00

OLSZTYNEK, zwany kiedyś „Małym Olsztynem”, skazany jest na to, żeby żyć wiecznie w cieniu swojego oddalonego od dwadzieścia kilometrów wielkiego brata. Tymczasem warto zauważyć w nim coś więcej, niż tylko miejscowość na drodze do wojewódzkiej stolicy. Został Olsztynek oczywiście założony przez Krzyżaków, którzy postawili tu zamek, a przy zamku zbudowali osadę z kościołem. (…) Mimo wojennych zniszczeń, w Olsztynku zachował się owalny układ starego miasta z fragmentami murów obronnych.

[Polskie miasta i miasteczka, 2010, Reader’s Digest, s. 485]

Czytaj dalej 08* Wielki mały brat

Ach, śpij kochanie #5


ach-spij-kochanie-5-01

Jest taka zmęczenia granica, za którą… zasnąć nie można. Jest 2.20 i od ponad dwóch godzin myśli biegają jak zazwyczaj Marusia za gołębiami od okna do okna. W oczekiwaniu na gotującą się wodę do zaparzenia melisy zdjęcia wstawiam. Z wczorajszej uroczystej inauguracji sezonu grzewczego 2017/2018.

Światło emitowane przez laptop bynajmniej nie pomaga w zaśnięciu. Ale podobno patrzenie na zdjęcia kocich póz jest terapeutycznie relaksujące. Taka kotofototerapia.

Czytaj dalej Ach, śpij kochanie #5

17* Trzy jeziora


2017-08-30-pasym-00

PASYM to miejsce przede wszystkim na wakacyjny wyjazd (…). Miasteczko powstało w XIV wieku, ale wyniszczenie wojnami krzyżackimi, represje za sprzyjanie Polsce oraz dynamiczny rozwój pobliskiego Szczytna sprawiły, że nigdy nie zajęło znaczącej pozycji, pozostając – tylko i aż – ślicznym miejscem na Warmii.

[Polskie miasta i miasteczka, 2010, Reader’s Digest, s. 488]

Czytaj dalej 17* Trzy jeziora

Moja kawa


moja-kawa-i-marusia-01

Ricardo Pérez nadal pamięta pierwszy raz, kiedy spróbował własnej kawy. Był początek 2005 roku w San José, stolicy Kostaryki, i to doświadczenie odmieniło jego życie. Podobnie jak wielu farmerów w tym małym, spokojnym środkowoamerykańskim kraju, Pérez pochodzi z rodziny, która od pokoleń uprawia kawę, ale ani on, ani jego przodkowie nigdy nie pili porządnie zaparzonego napoju z własnych ziaren. Resztki, jakie im zostawały na własny użytek, były tak nieumiejętnie przyrządzane, że Pérez krzywi się na samo wspomnienie.

Czytaj dalej Moja kawa

Smakowanie powolności


kawa-z-rana-01

Ponoć kawa „kuloodporna” – z nierafinowanym olejem kokosowym i masłem – wypita rano, pobudza trawienie i wspomaga koncentrację umysłową.
Na pewno kawa z nierafinowanym olejem kokosowym, mlekiem kokosowym i miodem jest przepyszna. I jest dowodem na to, że połączenie „słodkie + tłuste” może być zdrowe.

Czytaj dalej Smakowanie powolności