Awers


Wracam z porannej Mszy Świętej. Idę inną drogą, aby odebrać paczkę z punktu w małym zielonym płazie. I myślę: może jakieś serduszko bym znalazła. Ale pewnie nie, bo przecież dwa dni temu było. Patrzę na trawnik i widzę kawałek drewienka. Podnoszę. Odwracam:

To zniszczony pendrive. Ważne, że serce całe. I jakby potrójne. Idealne na wsparcie w piątym dniu wegańskiego postu. Nie ma przypadków!