Niebieska sobota


Przeziębienie odpuściło, pojechałam więc do Gdyni do kina. W kasie okazało się, że nie ma już biletów. Nic to, na szczęście sporo jest takich miejsc w Trójmieście, w których Boże Ciało jest za darmo i bez biletów. A film obejrzę w poniedziałek, mam nadzieję.

No to już wiem, jakie dwa filmy obejrzę w marcu.
A skoro dziś z seansu nici, to pomyślałam, że pojadę do pasmanterii i kupię grubą, melanżową włóczkę na szalik pasujący do niebieskiego płaszcza i czapki. Na sklepowej ladzie czeka na mnie nie tylko włóczka, ale i próbka szalika. Przykładam czapkę. Pasują do siebie idealnie.

Ekspedientka pokazuje jak zrobić ładny brzeg i mówi, że na szalik potrzebne są cztery motki. Ile jest motków w pasmanterii? Tak!
W sklepie obok przyciąga mnie piękny zapach białej herbaty.