To nie ja


Jedna z dwóch – stara mała filiżanka z Ćmielowa (za 4,99 zł).

Ta ocalała. Po innej – widocznej tu i tu – ostał się spodeczek.

A i tak zostało znacznie więcej niż potrzebuję.

***

– Karusiu, Karuuusiu, no wyjdź już spod łóżka, od godziny tam siedzisz.
– Ale to naprawdę nie ja.
– A kto?
– Nie wiem, samo spadło.
– A możesz mi wyjaśnić jak na podłodze znalazły się pomidor, kalafior, cukinia i papryka, które leżały na blacie „zakazanym do zwiedzania”? Też same spadły?
– O nie, nie zamiauknę się już ani słowem, widzę w jakim kierunku to zmierza.
– Zważ, że Mała może nie być winna. Otóż. Mogła być na blacie w czasie kiedy w witrynie stojącej przecież przy przeciwległej ścianie spadła półka. Mała przerażona rumorem uciekła strącając te warzywa z blatu. Poszlaki są wprawdzie mocne, ale dowodów nie masz. Chcesz się wikłać w proces poszlakowy? Stanowczo odradzam.
– Ty Marusiu stajesz w jej obronie?! Ty?! Koniec świata! No dobrze, nie wygram z wami obiema. A Tobie, Karusiu, może odechce się łażenia tam gdzie nie wolno, przynajmniej na jakiś czas. A teraz chodźże tu, zobaczymy czy jak uciekałaś z miejsca zbrodni nie zabrałaś na swoich ślicznych różowych opuszkach pucharków, kieliszków, szklanek, filiżanek…