Zahipnotyzowana


zahipnotyzowana

Ludzie nie zastanawiają się, czy cele, ku którym zmierzają, są tym, czego sami pragną. (…) Kiedy jednak pośród całej tej obłąkańczej aktywności zastanowią się przez chwilę nad tym wszystkim, ogarnia ich wątpliwość: „A jeśli dostanę tę nową posadę, jeżeli kupię lepszy wóz lub uda mi się odbyć tę podróż – co wtedy? Jaki z tego pożytek? Czy rzeczywiście pragnę tego wszystkiego? Czy nie gonię za jakimś celem, który ma mnie rzekomo uszczęśliwić, a wymyka się z chwilą, gdy go osiągnę?”

Kiedy człowieka opadną podobne wątpliwości, budzi się w nim przerażenie; wstrząsają one bowiem samą podstawą całej jego aktywności, jego pewnością, że wie, czego chce. Toteż ludzie usiłują możliwie szybko pozbyć się tych kłopotliwych myśli. Sądzą, że naszły ich one dlatego, że byli zmęczeni albo przygnębieni – i w dalszym ciągu gonią za celami, które uważają za własne.
Wszystko to świadczy jednak o mglistym uświadamianiu sobie tej prawdy, że człowiek współczesny żyje w złudzeniu, iż wie, czego chce, gdy w istocie chce jedynie tego, czego się odeń wymaga. Aby zaakceptować tę prawdę, trzeba sobie uprzytomnić, że wiedzieć, czego się istotnie chce, nie jest – jak myśli większość ludzi – rzeczą łatwą, lecz jednym z najtrudniejszych zadań stojących przed każdą istotą ludzką. Jest to problem, który gorączkowo usiłujemy ominąć, przyjmując gotowe cele – za własne. Człowiek współczesny gotów jest ponieść największe ryzyko, by osiągnąć cele, będące rzekomo „jego” celami; lecz bezgranicznie boi się ryzyka i odpowiedzialności, jaką musiałby podnieść wyznaczając sobie własne cele. Często bierze się mylnie intensywną działalność za dowód dobrowolnego działania, chociaż wiadomo, że może to być działanie nie bardziej spontaniczne niż u aktora albo osoby zahipnotyzowanej.

[Fromm E., 2008, Ucieczka od wolności, Czytelnik, Warszawa, s. 235-236]