Moje małe ślimaki


2016-11-07-bieszczadzkie-slimaki

Trzy bieszczadzkie.

Pierwszy przywędrował z Galerii-Pracowni Stare Kino w Lutowiskach*, drugi z cmentarza z miejscem po nieistniejącej dziś cerkwi, na terenie nieistniejącej wsi Zawój w Rezerwacie Sine Wiry. A trzeci… gdzieś z bieszczadzkiego szlaku… nie pamiętam dokładnie skąd.

Ślimaczki, od września 2016, błąkały się po całym mieszkaniu. Dziś rano, znalazły swoje miejsce w pokoju dziennym – zamieszkały w nowym regale, razem z książkami, artykułami, broszurkami o tematyce slow (przede wszystkim: Cittaslow) i ze skarbami, które przywożę z wyjazdów studialnych do miasteczek Cittaslow.

A 23 października 2016 w Warszawie, dostałam też m.in. tego ślicznego kieszonkowego, inspirowanego logo Cittaslow. Dziękuję Ci Małgosiu.

2016-11-07-szydelkowy-slimak-1

* umieściłam link do tej galerii, bez wiedzy tych, którzy to wyjątkowe miejsce stworzyli. A umieściłam dlatego, bo odwiedziny w Starym Kinie, to od trzech lat stały punkt naszego pobytu w Bieszczadach; bo oprócz ślimaczka i lazurowego serca, kilka cudnych – ręcznie wykonanych – kotów, znalazło u mnie dom; bo trzeba doceniać to, co lokalne, piękne i inspirujące; bo to niezwykłe i magiczne miejsce jest takie… slow… w najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu.