Tam


2016 08 11 Tam

Z wczorajszej lektury.

Człowiek wie o czymś za mało i to coś nie istnieje, człowiek wie o czymś za dużo i to coś też nie istnieje. Pisanie jest wyciąganiem tego, co istnieje, z cienia tego, co wiemy. Właśnie o to chodzi w pisaniu. Nie o to, co się tam dzieje, nie o to, jakiego rodzaju akcje się tam rozgrywają, ale o  t a m  samo w sobie. Tam, oto jest miejsce i cel pisania. Ale jak tam dotrzeć?

[Knausgard K. O., 2014, Moja walka 1, Wydawnictwo Literackie, Kraków, s. 241]
Fragment wywiadu z Karlem Ovem Knausgardem przywołałam 15 marca 2016

Droga Pani Zofio, napisała Pani bardzo piękną książkę. […]
Czytałem, nie mogąc się oderwać, z radosnym uczuciem obcowania z czymś prawdziwym, czyli kimś prawdziwym, bo tekst literacki, to przede wszystkim człowiek. Niech mi Pani pozwolić na małą dygresję. Pisarstwo nie jest zawodem. Nawet się z jego żyje. Nie jest nim w tym sensie, że nie można się go nauczyć.
(…)
Rzecz jasna, że na elemencie spontaniczności sprawa się nie kończy. Bo chociaż pisarstwa nie można się nauczyć, można i należy je doskonalić. Maria Kuncewiczowa (dla mnie Ciocia Marynka) robiła to do końca życia z bezprzykładnym uporem i wysiłkiem. I ten trud dawał widoczne rezultaty w postaci pozbywania się bezpretensjonalnej retoryki, efektu dla efektu. Nie wszystkim to się udaje. Niektórzy tracą świeżość, ich wycyzelowane rzemiosło staje się rutyną. O wszystkim decyduje w końcu stosunek do własnej prawdy. Do samego siebie. Ta, wspomniana przeze mnie radość obcowania z Pani tekstem stąd właśnie się bierze, że czuje się do Pani całkowite zaufanie – nie jako do układacza słów, ale jako do człowieka. […]

Ukłony łączę
Jan Józef Szczepański

[z okładki książki znalezionej wczoraj w antykwariacie: Kucówna Z., 1991, Zatrzymać czas, Krajowa Agencja Wydawnicza, Białystok]